Nasza wizyta na Bali powoli dobiega końca. Ostatnie dni w Indonezji spędzamy na maleńkich wysepkach Gili ( Lombok). Piękne plaże, cisza, spokój, mili tubylcy.
26 października wylatujemy do Bangkoku. Niestety powódz w Tajlandii pokrzyżowała nam trochę plany...Jak nie trzęsienie ziemi to powódź, aż strach się bać co będzie następne ;)
"Podróż przecież nie zaczyna się w momencie, kiedy ruszamy w drogę, i nie kończy, kiedy dotarliśmy do mety. W rzeczywistości zaczyna się dużo wcześniej i praktycznie nie kończy się nigdy, bo taśma pamięci kręci się w nas dalej, mimo że fizycznie dawno już nie ruszamy się z miejsca. Wszak istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej."Ryszard Kapuściński
Archiwum bloga
-
▼
2011
(35)
- listopada (16)
- października (18)
- września (1)
25 października 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz